Mieć życie na własność jak siedem godzin
spędzanych w pociągu pomiędzy mieszkaniem
rodziców, a tym, w którym się mieszka.
Dalsze godziny kreują się w zależności od
treści poznanych książek.
Kawałek wieczności pośród bezkresnej
inkarnacji bytu, albo lądowanie na jednym
z poziomów six feet under.
Można pływać bezwładnie pomiędzy
puzzlami bezkształtnych obłoków
niczym homocumulonimbus.
Żeby jeszcze cokolwiek przewidzieć, zamiast
mantrować błędy, jak koraliki przesuwane
pomiędzy kostkami kolejnych wypustek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz