poniedziałek, 18 stycznia 2010

Zasłyszane - historia pierwsza

I

Musiałem nauczyć się bić. Nie dla samej przyjemności bicia, lecz z konieczności. By nie być bitym. Urodzenie w pracowni malarskiej nadaje pewną wrażliwość, wskazuje kierunek.

II

Przedmieścia hartują. Na słabe kości działają lepiej niż wapń w kapsułkach do rozpuszczania. Pod warunkiem, że umiesz tu żyć. Nie łamiesz się. Nie dajesz złamać.

III

Wygnanie. Trzeba jeść. Bić się by jeść i nie dać pobić. Gaugazi są twardzi. Jestem zahartowany.

IV

Warszawa. Tutaj ciągle trwa wojna. Walka za walką. Choć mały jestem, to w kaszę nie daję dmuchać. Kasza jest moja. Moje podwórko. Mój świat.

V

Cholerne lata siedemdziesiąte. Wszystko na kartki. I żeby mieć coś trzeba mieć kartki na wszystko. Trzeba się bić. Nie trzeba się bać.

VI

Mam żonę, dziecko i pół etatu. Zatem należy się pół przydziału na kartki. Połowa wszystkiego. Na trzy osoby.

VII

Trzeba bić się by żyć. Nie dla siebie, lecz dla nich. Trzeba się zrzeszać. Wyjechać.

VIII

Tam też nie jest lekko. Latynosi chcą zabić. Na szczęście znam dobrze hiszpański. Więc bić się rozumem trzeba. I wygrać.

IX

Bić się o żonę. O zwyczajną kobietę byłoby bez sensu. Więc bić się o wspólne życie. Dom dziecko i psa.

X

Bić się o godną starość, mimo iż system emerytalny nie zna pojęcia godności. Dlatego bić się już nie mam siły. Nie z nimi. Bezradność petenta. Urząd, to największy despota jakiego znam.

XI

Wypisać się nie jest łatwo. Obrażają się, dziwią i nie chcą wypuścić. Dają spokój. Tylko ja jeden wiem ile to trwało.

XII

Niewiedza. Zdarza się wszędzie. Najgorsza jest anonimowa i ta w internecie. Czasami walczę. Częściej olewam.

Brak komentarzy: