Książkę A. K. Modrakis podarował mi Sławek Płatek po sympatycznym wieczorze spędzonym u Doroty Ryst po kolejnych „Spotkaniach Uli”. A były to wyjątkowo udane spotkania – po pierwsze Elżbieta Lipińska i Wioletta Grzegorzewska miały wspólny wieczór autorski, na którym pojawił się także Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, po drugie – otrzymałem w nagrodę nową książkę, a właściwie książeczkę Wioletty Grzegorzewskiej. I śmiać mi się chciało, gdy Sławek na wyjście powiedział – „SŁUCHAJ, JESTEŚ TAKIM DZIAŁACZEM, POWINIENEŚ MIEĆ TĘ KSIĄŻKĘ”. Ta, działaczem. Swoją drogą kiedyś na warsztatach (czymś w stylu dialogu społecznego) otrzymałem plakietkę podpisaną – Paweł Łęczuk – poeta, aktywista – bajer!
Ale do rzeczy. Dzień wcześniej Sławek-Redaktor Płatek pokazał mi dwie nowe książki wydawnictwa Stowarzyszenia Salon Literacki. Wtedy książkę Modrakis zobaczyłem po raz pierwszy. Owszem ładnie wydana. Są pewne niedociągnięcia, jednak uważam, że z czasem wydawnictwo sobie z nimi poradzi, w końcu to są ich wydawnicze początki.
Jakże się cieszę,
że jesteś niebem i kalejdoskopem,
że masz tyle sztucznych gwiazd,
że tak świecisz w monstrancji jasności,
gdy podnieść twoje wydrążone
pół-globu
dokoła oczu,
pod powietrze.
Jakżeś nieprzecedzona w bogactwie,
łyżko durszlakowa!
Z drugiej strony widząc na wstępie Białoszewskiego mam pewne obawy, że będzie trochę wtórnie. Okazuje się, że nie. Że to tylko taki ozdobnik i z każdym wierszem jest coraz lepiej.
Jest grupa wierszy („ojciec”, „moja prababcia”), która kojarzy mi się ze sposobem pisania Teresy Radziewicz, ale to pewnie przez to, że ostatnio znów w jakiś sposób jestem w twórczości Teresy i trudno się od tego wrażenia odkleić.
Jest proza poetycka (ale może tylko ja tak to nazywam), może nawet ekfraza: „obraz: grupa kobiet na ciemnym tle”, „20 X” – Modrakis radzi sobie z wierszem pisanym prozą, zostawia nawet niedosyt.
I tak sobie płynę przez tę niedługą książeczkę i dojeżdżam już do Piastowa z frazą: „wczesnoporonne gazety przyniosły rozkaz” – w głowie. Bo tak mi zostało. I dobrze. Dobrze, że jest książka Modrakis tak inna od książek kobiet – bez tego pieprzenia, onanizowania, parzenia, gwałcenia, feminizowania, bez tych kutasów i macic i blizn, bez zapaści, nawrotów i traum. Kobieta-nie kobieta mówiąca o innych jako kobietach, żyjąca tu i teraz, a jednak zastanawia się z jakiego powodu jest tu i teraz i co będzie dalej „myśląc o grawitacji matce wszystkich / uległości”.
3 komentarze:
O, Pawle, a co to znaczy, że "znów jesteś w twórczości Teresy"? :))))
Poza tym - ciekawa jestem "Prześwietlenia", teraz tym bardziej.
oj, znaczy co znaczy ;-)
No to żem się dowiedziała... :/
:D
Prześlij komentarz