czwartek, 3 lipca 2008

Gorzów

Wypadają włosy.
Brzuch rośnie.
Stoi pod murem
i dmucha.

Nikt nie pamięta,
że grał w Opolu. Saksofon
ten sam.

Bezmięsny jazz
płynie jak Warta
pomiędzy murami kamienic
i uliczkami. Zamknęli club.

I na to wszystko summertime.

Elvis jęczy.
Krzesła już puste.
Wyciągam cię.

W domu
podaję najlepszą szynkę,
jaką można dostać
w osiedlowym dyskoncie.

Ubliżasz mi,
że to mielonka.

Brak komentarzy: