wtorek, 27 kwietnia 2010
poniedziałek, 26 kwietnia 2010
Dwa wiersze dla Wojciecha Siemiona
Pierwszy. Napisany na podstawie książki "Czytanie Białoszewskiego", napisanej przez Pana Wojciecha.
Jest tam taka anegdota dotycząca rozmów i sytuacji związanych z pogrzebem Mirona Białoszewskiego.
A też książkę otrzymałem na Mironaliach, których dobrym duchem był Wojciech Siemion.
Pogrzeb Białoszewskiego
No, wreszcie!
Żadnych ubrań,
szczoteczek, pantofli.
I przestań już płakać.
Na tę chwilę czekałem.
Nie obchodzą mnie listy,
odczyty, ani treść słowników,
które trzeba będzie napisać.
Tylko te kwiaty są ważne.
Drugi. Napisany także na podstawie informacji z książki, ale już zupełnie innego autora.
Czytałem go na jednym z konkursów w Łomiankach. Cały wieczór poświęcony był życiu i twórczości Jarosława Iwaszkiewicza. Wojciech Siemion był wtedy gościem specjalnym. Czytał utwory Iwaszkiewicza, ale także poświęcone i zainspirowane życiem i śmiercią Karola Szymanowskiego. Mój wiersz został zupełnie pominięty przez jurorów. Natomiast zaraz po ogłoszeniu werdyktu podszedł do mnie Wojciech Siemion i spytał czy mógłby ode mnie otrzymać mój wiersz, miałby do kolekcji. Oczywiście podpisałem, ofiarowałem, uścisnąłem dłoń i pożegnaliśmy się.
Pogrzeb Szymanowskiego
Stukot kół składa się w akord:
Lozanna - Berlin - Warszawa - Kraków.
W stolicy - nieudana akcja przemiany serca
w kamień. Na ulicach tłum.
Grają wieże Św. Krzyża, balkony
Opery i Filharmonii.
Po latach spłonęło serce - schowane
w urnie, jak nieposkładane dźwięki,
rezonujące ślimaki i schody na Skałce.
Tymoszówka już blisko.
Niedługo będzie pogrzeb Wojciecha Siemiona.
wtorek, 20 kwietnia 2010
Wędrowanie z Jakubem
park morskie oko
pamiętam, gdy w piątek przed wielkanocą
schodziliśmy w dół. na sucho i po omacku
szukaliśmy w głowach tytułów piosenek
steviego wondera. nie bardzo nam szło.
pamięć taplała się w pianie. dopiero jeziorko
mrugnęło świeżością i młodym wiekiem
zdarzeń pomiędzy regeneracją a rezurekcją;
rozmów o tanich kotletach; pytań – dokąd
zmierzamy bez znajomości zagranych nut.
pamiętam, gdy w piątek przed wielkanocą
schodziliśmy w dół. na sucho i po omacku
szukaliśmy w głowach tytułów piosenek
steviego wondera. nie bardzo nam szło.
pamięć taplała się w pianie. dopiero jeziorko
mrugnęło świeżością i młodym wiekiem
zdarzeń pomiędzy regeneracją a rezurekcją;
rozmów o tanich kotletach; pytań – dokąd
zmierzamy bez znajomości zagranych nut.
niedziela, 18 kwietnia 2010
Negatyw Magdy Gałkowskiej
ucieczki z konfesjonału do boga małych chłopców,
świata ukrytej broni, zapachu śmierci i prochu
spalającego go w błysku flesza.
i te na dłuższą metę, kiedy schowany
rozszerzone do bólu z przerażenia jak oczy Ewy,
bo nikt nie chce zostać preparatem,
wciąż bywa milczącym świadkiem cudzego życia,które podpatruje i którego nie rozumie,
bo straszne jest to, że trzeba dotykać ludzi,
więc lepiej milczeć o zostawionych śladach.
MG
(wiersz autorstwa M. Gałkowskiej)
natomiast fotki pochodzą z mojej dzisiejszej wycieczki nad Wisłę)
świata ukrytej broni, zapachu śmierci i prochu
spalającego go w błysku flesza.
i te na dłuższą metę, kiedy schowany
za obiektywem aparatu naciskał migawkę jak spust.
świat trzeba unieruchomić, bo tylko tak
można spojrzeć mu w oczy,rozszerzone do bólu z przerażenia jak oczy Ewy,
bo nikt nie chce zostać preparatem,
anonimową odbitką z negatywu.
wciąż bywa milczącym świadkiem cudzego życia,
bo straszne jest to, że trzeba dotykać ludzi,
więc lepiej milczeć o zostawionych śladach.
MG
(wiersz autorstwa M. Gałkowskiej)
natomiast fotki pochodzą z mojej dzisiejszej wycieczki nad Wisłę)
wtorek, 13 kwietnia 2010
sobota, 10 kwietnia 2010
piątek, 2 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)