piątek, 5 marca 2010

Sweet dreams

Aleksandrze Zbierskiej


Znowu noc. Tym razem bez czołgów i krów.
Bez zabytkowej szafy, bezludnych ścieżek
i portretu pradziadka.

Możemy pójść dalej; Albo lepiej odjechać.
Pan maszynista zwykł puszczać z dymem
niepodjęte decyzje jednym spojrzeniem.
Rozgniatać.

Wisła, takiej siły nie miała nigdy; Choć
gdyby zechciała, potrafiłaby uruchomić
niejedno koło.

Mógłbym wtedy zamieszkać w młynie;
Zostać młynarzem. Wypiekać chleb.
Doić bydło. I głośno chrapać.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bardzo ładnie płynie Ci ten wiersz, Pawle, i co ważniejsze - nie rozlewa się. Ostatnia strofa dla mnie znakomita.

Paweł Luis pisze...

no dzięki, dzięki;-)

biała fabryka pisze...

Fajny wiersz. Doić bydło. :)