Jak ty to robisz, że tak zniewalająco pachniesz
- spytała, kiedy tańczyliśmy "burn it blue".
Wygłupiałem się i odpowiedziałem, że pochodzę
z dalekiej krainy. Że od wieku niemowlęcego
sadzano mnie pod drzewem sandałowym.
Każdą potrawę przyprawiano szafranem,
a do kąpieli wrzucano mi płatki róż albo fiołki.
Skórę natłuszczano olejkami i nago kładziono
w jedwabną pościel. Nigdy nie paliłem, nie piłem
alkoholu i nie jadłem mięsa - nie ma we mnie agresji.
Moje ciało pozbawione jest owłosienia. Skóra
zatrzymała świeżość i zapach sprzed lat.
Chodzę w sandałach przez cały rok - nie choruję.
Unikam wzruszeń i spaceruję przed snem.
Ale już tak nie pachnę jak dawniej. Jednak wietrzeję,
chociaż staram się nie przegrzewać.
Jesteś dziwakiem - powiedziała i poszła
zostawiając mnie z nutą zapachu od Celine Dion i
wspomnieniem secret-plam pod pachami czarnej bluzki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz