Już prawie jesień, noc długa i dzień
paskudny. Szyby deszcz atakuje.
Naciąga struny, śpiewa z Bułatem.
Podobno ktoś rzucił rękawicę
ale wzrok ma nie ten i schylanie
już nie dla niej chociaż bardzo się rwie.
Nienada, powiedzieli lekarze.
Długie wieczory spędza samotnie
studiując wciąż horoskopy, hunę
i całą dostępną ezoterię.
Może tam znajdzie wreszcie odpowiedź.
Tymczasem wiatr w szparach pogwizduje
i myśli sprowadza smętne jakieś.
Melancholnieje. Już prawie jesień
paskudna. Szyby atakuje deszcz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz